calendar icon

2020-12-07

#SprężynowaToksykologia Stosowana odc. 1

Managerze przestań się drzeć!!!

Moi klienci, znajomi i przyjaciele opowieściami o tym co się u nich dzieje w pracy zainspirowali mnie do przemyśleń i nowej serii wpisów.
Przy okazji zaczęłam się zastanawiać dlaczego LinkedIn się tak “lukruje” i mam dwa obrazy – rzeczywistości moich klientów i znajomych i mojej własnej oraz półrealnego światka LinkedIn.
1. Na LI nie ma wszystkich. Część osób, która doświadczyła “managerskich patologii” tu nie dociera i może nigdy nie dotrze. Trochę jakby sądzić o wynikach wyborów po sondażach robionych tylko na FB
2. Większość użytkowników gdzieś pracuje, to gdzie pracowała wcześniej najczęściej ujawnia. Poruszanie, nawet teoretycznie, w “dyskusji akademickiej”, trudnych tematów mogłoby być przez ich szefów czy HRy, również tu obecnych, źle widziane.
3. Może też, o zgrozo, uznają, że nie ma co dyskutować, “przecież to normalne, tak musi być, zawsze było”.

Widać to dobrze po tym, że Ci, którzy poruszają trudne sprawy najczęściej (choć nie zawsze) są samozatrudnieni lub w usługach B2B nastawionych często na “leczenie” takich sytuacji.

Ponieważ moją misją ogólną jest krzewienie zdrowego przywództwa będę pisać o tym co zdrowe nie jest. Niszczy ludzi – ich potencjał, zespoły, organizacje i samego managera też.

Odcinek I – “Manager, który krzyczy.”

“Będąc młodą lekarką” zadzwonił raz do mnie pewien Pan zastępujący Szefową. Proszę zejść na spotkanie natychmiast – mówi. W jakiej sprawie? – pytam uprzejmie, z doświadczenia wiedząc, że mogę potrzebować coś ze sobą wziąć z materiałów, a mam 6 pięter do przejścia, więc szkoda czasu, żeby się wracać… Proszę sobie nie żartować, proszę zejść natychmiast! ok… Na spotkaniu oczywiście okazało się, że muszę się wrócić. Clue historii jednak nastąpiło później – w obecności stażystki oraz infomatyka Pan ów darł się na mnie przez jakieś 15 minut, że “to nie może tak być, żeby on się bał do mnie zadzwonić”. Co osiągnął? Nic z tego co oczekiwał. Jego faktyczny problem był poza zasięgiem mojego wpływu. Siedziałam spokojnie kontemplując absurdalność sytuacji, a im bardziej byłam spokojna, tym bardziej on wkurzony. Czy zyskał mój szacunek i “posłuszeństwo” – wręcz przeciwnie.

Czy ja nigdy nie podniosłam głosu? Zdarzyło mi się kilka razy, ale zawsze wiedziałam, że to mój problem i szczerze przy świadkach – przepraszałam za formę. I tu uwaga – bez względu na formę, niektóre treści są nieakceptowalne i niewybaczalne, ale o tym później..

Korzystając z naszej witryny, bez zmian konfiguracji przeglądarki, wyrażasz zgodę na zapisywanie plików cookie w Twoim urządzeniu końcowym. Za pomocą plików cookie zbierane są informacje, które mogą stanowić dane osobowe. Jeśli nie akceptujesz plików cookie, to prosimy o zmianę ustawień Twojej przeglądarki albo o opuszczenie strony.  

Ustawienia plików cookie w tej witrynie są ustawione na „zezwalaj na pliki cookie”, aby zapewnić najlepszą możliwą jakość przeglądania. Jeśli nadal korzystasz z tej witryny bez zmiany ustawień plików cookie lub klikniesz „Akceptuję” poniżej, wyrażasz na to zgodę.

Zamknij