2020-06-18
“Strefa komfortu”? A co to takiego?
Często słyszałam i czytałam w ciągu ostatnich kilku lat o “Strefie komfortu” i “wychodzeniu” z niej. W kontekście coachingu i “rozwoju osobistego” oczywiście.
Mam w sobie dużo niezgody i potrzebę skonfrontowania się z tym pojęciem i ideą “wychodzenia” z owej “strefy”.
Pojęcie jest ciekawe, jednakże w mojej opinii dyskusyjne z nazwy.
Kto by chciał wychodzić z komfortu? (ciśnie mi się, że masochiści..). Co jest złego w trwaniu w komforcie?? Po co stamtąd wychodzić i dokąd?
Otóż, po mojemu, tak jak ja rozumiem tę ideę – nazwa obecnie przypisana jest mocno nieadekwatna. Bardziej pasowałoby “strefa oszukiwania samej/samego siebie” albo “strefa złudzeń”, czy “strefa stagnacji”.
Wyjście ze strefy złudzeń/stagnacji nie jest przyjemne w procesie samo w sobie. To próba poczucia swoich celów, pragnień, marzeń, potrzeb – skonfrontowania się z samym sobą, z ograniczeniami i mocnej pracy wewnętrznej. Tak mocnej czasem, że, chodź mowa o sferze psychiki, to fizycznie można się spocić. Takie wyjście w podróż jest jednak często potrzebne, aby na koniec procesu mieć szansę poczuć, że w końcu, po wykonanej pracy jesteś w SWOJEJ PRAWDZIWEJ STREFIE KOMFORTU – tej w moim rozumieniu. Albo przynajmniej wiesz gdzie jej szukać i jak.
Czy będziesz chciała/chciał wyjść z tej strefy złudzeń/stagnacji zależy od Ciebie. Ale gdzieś tam czeka na Ciebie Twoja strefa prawdziwego komfortu.
Być może niektórzy uznają moją próbę przedefiniowania i “odwrócenia” za kontrowersyjną czy prowokacyjną. I dobrze. Co to o Was – Wam mówi moi Drodzy?